Był czwartek ostatni dzień. Kostka mnie nie bolała ale dopiero jutro mogłam wyjść z domu. Podczas tych kilku dni przychodziła do mnie Ashli z pozdrowieniami od całej elity. Było mi bardzo miło że nie zapomnieli o mnie. Chętnie zadzwoniła bym do każdego z kolei i podziękowała im ale nie wzięłam od nich numeru. Jedynie mam Ashli i Zayna. NO właśnie Zayna mam tylko dlatego, że gdy była u mnie Ashli miała zadzwonić po niego by zawiózł ją do domu, ale ona nie miała kasy na kącie więc dałam jej mój telefon i tak właśnie zapisała mi numer. Chciałam go skasować bo jak można mieć numer osoby która cie tak rani, jak można mieć numer takiego seksistowskiego dupka? Lecz wyszło że go zachowałam coś mi nie pozwalało tego zrobić. Ale co to było? Na pewno nie miłość o nie znam swoje uczucia od wydarzeń z centrum zaczęło coś takiego się dziać. Czy to nie jest oznaka sympatii w sensie że go lubię? Nie wiem ale...
Ktoś zadzwonił do drzwi. Leżałam w salonie więc mogłam zawołać by wszedł. Okazało się że to Ashli z... Zaynem.
-Co on tutaj robi?- zapytałam.
-Wiesz też mi cie miło zobaczyć- powiedział ironicznie.
-Daj spokój! Nic poprosiłam go o to- podeszła i przytuliła mnie.
-Chcecie coś zjeść?- zapytałam. Wtedy Ashli poszła do mojej kuchni słyszałam jak otwiera szafki. Bo wydają wtedy lekkie skrzypnięcie.
-Nie masz nic już w lodówce też!- weszła do salonu.-Zayn możesz iść do sklepu?
-Ok a co mam kupić?
-Kup spaghetti, owoce, sok, jakąś zupkę z opakowania i chińszczyznę
-I czekoladę dużą bo mi się skończyła pamiętaj!- przerwałam jej
-A ty nie powinnaś się odchudzać? W końcu jesteś modelką- zapytał posyłając mi złowieszczy uśmieszek.
-Akurat składa się że mam dobre spalanie tłuszczy więc łaskawie weź kasę i won do sklepu. Dziękuje- zrobiłam oczka "a la" kot ze shreka. Wyszedł i tyle go było widać. A my z Ashli gadałyśmy.
-Podoba ci się Liam?- padło od niej pytanie.
-No wiesz jest spoko ale nie w moim typie! Szczerze to byście razem ładnie wyglądali- odpowiedziałam.
-Naprawdę?
-Tak kotku a jakże!
-Czy mogę ci się zwierzyć?- bałam się tego pytania bo przez przypadek mogła bym komuś powiedzieć jej tajemnice. Ale raz kozie śmierć.
-Tak
-Bo widzisz ja już od dawna się w nim zakochałam. Ale on traktuje mnie jak przyjaciółkę.
-Taa szczególnie wtedy kiedy pocałował cię w policzek i chodzi z tobą za rękę.
-Ale on nie powiedział że mnie kocha i traktuje to jako okazywanie przyjaźni!- widać była smutna jak nigdy.
-Zrób pierwszy krok zaproś go na imprezę czy na coś!- radośnie wykrzyknęłam.
-Zrobię to jak hmm jak ty i Zayn będziecie razem- i tutaj wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Przez to sobie życie zmarnujesz ja i Zayn hahaha on mnie nienawidzi a zresztą ja jego też- próbowałam by dalej na mojej twarzy widniał uśmiech ale jak mogę zrobić coś takiego kiedy on tak bardzo mnie rani.
-Szczerze to pasujecie do siebie
-Oj kotku chyba w snach.
-No właśnie- Przy drzwiach stał Zayn i jak mi się wydaje podsłuchiwał.
-Słyszałeś wszystko?- zapytałam.
-Nie, słyszałem od momentu gdy Ashli powiedziałam, że zrobi to jak ja i ty będziemy parą- spodziewałam się, że doda słowa: a to nigdy nie nastąpi ale on ich nie dodał.
-Jeśli jednak słyszałeś więcej zemszczę się. A tak w ogóle masz czekoladę?- zapytałam gdyż musiałam coś zjeść słodkiego.
-Mam-wyciągnął długą czekoladę z siatki- Nie wiem czy ci będzie smakować wybrałem swój ulubiony smak. Znaczy dodatek do czekolady.
-Dawaj wreszcie!- wrzasnęłam z uśmiechem.
-Ale się podzielisz?- zapytał. Ale nie czekał na odpowiedź tylko mi podał.
-Mniam z orzechami!- otworzyłam i łaskawie poczęstowałam ich. Tak oto siedzieliśmy w salonie zajadając się czekoladą i ględząc o jakiś rzeczach. Czasami Zayn się wtrącał.Ale to ja i Ashli najbardziej gadałyśmy nagle padło pytanie:
-Jutro jest impreza idziesz?- widać było minę Zayna z grymasem, ale wymuszony?
-Pójdę a gdzie i o której- i Ashli podała mi dokładny adres i godzinę imprezy. W końcu jutro idę do szkoły więc na imprezę też zajdę!
Ashli podała dokładne namiary. Po ok 20 minutach wyszli. Zasnęłam.
*następny dzień*
Obudził mnie dźwięk budzika. Trzeba iść do szkoły. Szybko wstałam z w pełni już sprawna nogą. Po porannej toalecie poszłam do garderoby i ubrałam się w
to.
Lekcje minęły spokojnie. Pewnie dlatego, że nie było Zayna. No cóż ja nie narzekam. Bardziej zastanawiam się nad imprezą i tym w co mam się ubrać. No cóż jestem kobietą i ubranie się to dla mnie duży problem. W końcu ubrałam się
tak.
Tak oto po 30 minutach znalazłam się przed klubem. Dużo osób rozpoznałam, ponieważ widywałam je w szkole. W końcu pośród tłumu znalazłam Ashli. Była ubrana przepięknie bo w
to.
-Hej Ashli wyglądasz niesamowicie!!!-zawołałam w jej kierunku. Ona obróciła się i posłała mi wielki uśmiech.
-Nie tylko ja! Ty też niczego sobie? Choć do naszego stolika wszyscy czekają- chwyciła moją rękę i pociągła w stronę boku sali. Tam przy jednym stole zobaczyłam całą 5. Wszyscy śmiali się z Zayna który wypakowywał prezenty. Zaraz zaraz co on wypakowywał prezenty.
-Ashli może poinformujesz mnie dlaczego Zayn wypakowywuje prezenty?- zapytałam z miną pełną zgrozy. Oby nie wyszło że ma urodziny bo ja nie mam prezentu dla niego.
-No przecież ma urodziny!- wrzasnęła ale przy tutejszym hałasie można było to uznać za normalna odpowiedź.
-I dlaczego nic o tym nie wiem?- zapytałam po raz kolejny.
-Sorry pewnie zapomniałam ci powiedzieć!
-Spoko tyle że to trochę niezręczne bo ja NIE MAM prezentu- podkreśliłam "nie mam"
-Weź nienawidzicie się Zayn przeżyje- no tak w końcu prawda. Czy może ty czytelniczko kupiłabyś prezent swojemu wrogowi? No właśnie. Znów Ashli pociągła mnie w stronę stolika. Tam przywitałam się.
_________________________________________
Dodałam dopiero dzisiaj i taki troszkę krótki
ale jakoś wyszło, że wczoraj nie dałam rady
możecie mnie zabić za to bo obiecałam!!!!
No i najważniejsze dziękuje serdecznie
za te komentarze one bardzo ale to bardzo mi pomagają
przez nie wiem po co to piszę i wiem że nie robię tego dla siebie
PS Bardzo przepraszam za błędy!!!
Ciąg dalszy nastąpi...