poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział III

Znów ta sama godzina, znów zapakowanie książek, znów śniadanie spożywane w samotności.
Tak właśnie zaczynał się dzień znów tak samo. Jakby życie nie mogło wymyślić coś lepszego. Coś z czego wreszcie była bym zadowolona. I jeszcze on, nie wie jak bardzo mnie rani chociaż nie daje po sobie tego poznać i odgryzam mu się ale w środku jestem tą małą dziewczyną z misiem w szpitalu czekającą na rodziców, którzy nie przyszli, zostawili mnie samą na tym ogromnym świeci. Rozpłakałam się, płakałam jak małe dziecko któremu odebrano ukochaną zabawkę, jak dziecko które się przewróciło i obdarło kolano. Tak właśnie się czułam jedząc musli. O tym właśnie rozmyślałam. Ale nie nie poddam się tak łatwo. Wezmę życie w swoje ręce. Nie wiem dlaczego ale polubiłam ich, tą całą elitę. Nie dlatego, że są elitą ale dlatego, że zachowują się jak normalni, wyrozumiali ludzie. No może oprócz Zayn. Gdyby choć mniej ranił...
-O matko już tak późno- zorientowałam się że za 20 minut mam lekcję i to w dodatku matmę. O nie nie spieprzę sobie dnia Malikiem. Pobiegłam do garderoby i wytrzasnęłam stamtąd te ubrania pobiegłam jeszcze do łazienki i zrobiłam takiego koka (taki jak na zdjęciu). Byłam gotowa ale czas pędził zostało mi pięć minut.
Wybiegłam na parking i szybko odjechałam. Niestety spóźniłam się 5 minut. Jak burza wpadłam do klasy przy tym mówiąc
-Przepraszam za spóźnienie!
-A już myślałem, że będzie fajnie- wiecie pewnie jaki dupek to powiedział. Tak to był Malik. Jakbym chciała mu powiedzieć jak mnie to rani. Jestem silna i odpowiedziałam
-Jak by mnie nie było nie miał byś od kogo odpisać!- siadłam obok niego posyłając mu piorunujące spojrzenie.
-Prosze o spokuj Malik i Ficpatrik!- wrzasnął nauczyciel.
Przez to upomnienie cała lekcja zleciała szybko bo pan Malik nic do mnie nie gadał. Ale opisze już tylko w-f ponieważ na nim ja, Zayn i Ashli byliśmy.
Weszłam do przebierali. na szczęście nie pomyliłam drzwi. Tam po raz pierwszy zobaczylam Ashli.
-Hej Ashli!- podeszłam do niej.
-Hej kochana fajnie mamy razem w-f ale cie zmartwie chłopaki też mają w tym samym czasie i przez to nauczyciel każe nam grać z nimi- widać bylo po niej że martwi się o mnie i o moje kłótnie z Zaynem.
-Przeżyje...chyba- i razem zaśmiałyśmy się.
Wyszłyśmy gadając o nowościach i trendach. Kiedy już znaleźli się wszyscy na sali nauczyciel oznajmił nam że pogoda jest ładna dlatego idziemy na pole grać w nogę. Oczywiście chłopacy na dziewczyny.
Zawsze lubiłam grać w piłke nożną. Jeszcze jak tata żył podobno z nim grałam. Niestety nie pamietam tego, opowiadała mi to babcia. Dawno już tego nie robiłam więc rozgrzewka obowiązkowa. Właśnie naciągałam nogi gdzy pan Malik przechodząc obok mnie pwiedział:
-Uważaj bo sobie coś naciągniesz grając i cała twoja kariera pójdzie na nic!- już miał mnie popchnąć ale zdążyłam stopą przygnieść mu palce u nóg.
-Oj przepraszam nie widziałam twojej nogi- udawałam że jest mi przykro. On jedynie mruknął cos w stylu "Jeszcze się policzymy" i odszedł.
-Brawo kochana teraz wystarczy im dokopać w grze!-powiedziała Ashli
-Oj tak dokopiemy im!- z entuzjazmem wzięłam pilke i zaczęlam robić kapki. Wyszło mi z 10 no cóż dawno nie grałam.
Mecz zaczał się od gola jakiegoś blondyna zadufanego w sobie. Później dziewczyna o imieniu Natasha szczelił gaola chłopaką. Ale oni szybko odpowiedzieli. Przez dłóższy czas nie działo się nic chłopacy przejmowali piłki dziewczyną, dziewczyny chłopaką. I tak oto Zayn biegł w strone bramki. "Moja szansa się zemścić"- pomyslałam. Wybiegłam mu na przeciw i w jakiś zręczy ślizk z którego szybko wstałam, odebrałam mu piłe. Widać było jego niezadowolenie. Ale szybko się zebrał i popędził za mną. Ja umykałam wszystkim. Nie wiem jak ale wyszło. Z rozpędu znalazłam się w ogu boiska. Nie było wycofu bo za mną był ayn i ten blondasek (ale nie Niall). Z Ashli wymieniłysmy porozumiewawcze spojrzenia. Postanowiłam że dośrodkuje i Ashli tylko wystawiła głowe. BYŁA BRAMKA!!! Oj tak strzeliłysmy ją. Ale najlepsza była mina Zayna. Usmiech który gościł na ustach gdy nie miałam co zrobić znikł zastapiła go ponura mina. Niestety nie zdoąłłyśmy wygrać meczy tylko zremisowałysmy. Ale i tak było to upokażające. Tacy niby dobrze grający chłopacy ledwo co zremisowali z dziewczynami. Po tym jakże wykończającym meczu poszłam w strone szatni. Ale zatrzymała mnie jakaś ręka. Próbowałam się wyrwać ale nic to nie dawało. Teraz dopiero zobaczyłam, że to Zayn.
-Dobra robota- powiedział i uśmiechnął się.
-Dziekuje,ale...- nie dopowiedziałam bo odszedł. Co za bezczelność! Ale jak na niego to duży krok bo ON podziękował MI. Czy to nie jest dziwne?
W sztni ustaliłam że po szkole z Ashli wybierzemy się na zakupy. Miałam tylko fizyke więc nawet dobrze.
Po lekcji czekałam pod samochodem. Zobaczyłam Zayna i Ashli idacych w moją strone.
-No więc niestety mój brat jedzie z nami bo jego auto nie odpala- oj tak słowa te dobiły mnie.
Przez droge cały czas gadałysmy i niektóre piosenki lecące w radi śpiewłysmy. Nie zwracałyśmy uwagi na Zayna który ciągle gapił się w telefon.
<Na miejscu>
-No to ja tutaj sobie poczekam a wy idcie później mnie odwieziesz dobrze?- zapytał.
-O nie, nie, nie potrzebujemy kogoś kto będzie nosił nam torby po zakupach- powiedziała Ashli
-Zgadzam się
I tak znaleźliśmy się w centrum handlowym. Byłysmy już w wielu sklepach. Teraz zmierzamy do HiM'u. Tam postanowiłam powybierać różne rzeczy i poprzymieżać je.
-Hej Ashli dasz mi jakąś sukienke i buty?- zawołalam z przymierzalni. Po chwili ktoś podał mi to
Włożyłam na siebie tą sukienke a buty załozyłam na nogi. Kiedy wyszłam nie było w pobliżu Ashli. Ciekawe gdzie się podziała.
-WOW wygląda świetnie!- powiedział Zayn.
-Ale co?- zapytałam.
-Skienka którom wybrałem dla ciebie- zadowolony usmiechnął się.
-TY mi wybrałeś sukienkę? Nie wieże!-  powiedzialam podkreslając pierwsze słowo.
-Zapytamy Ashli!- zostawił torby i pobiegł do działu ze spodniami. Za kilka sekund przyszedł z Ashli.
-O jojoj jaka sukienka skąd ją masz?- zapytała.
-Jesteś z nim w zmowie?- zapytałam
-Nie no coś ty skąd ja masz- zów zadała to pytanie.
-Jak widzisz ja jej ją wybrałem ale ona nie może uwieżyć!- odpowiedział o ton wyższym głosem.
-Ty ją wybrałeś? Amanda ściagaj bo nie wiadomo co tam może być!- krzyknęła w moją strone i razem wybuchlysmy smiechem.
-Rubcie sobie jaja rubcie!- widać było po nim że jest obrażony na maksa.
Po namysle postanowilam, że jednak kupie tą sukienke chociaż wybrał ją Zayn. Ale bardziej intrygowało mnie to że był MIŁY. Czy to nie jest dziwne?
Wyszlismy ze sklepu w stronę wyjscia ale na moje nieszczęście ktoś silniejszy odemnie opchnął mnie w strone Zayna. I tak oto leżałam na nim. Patrzylismy sobie w oczy. Miał takie boskie czekoladowe tęczuwki. Takie głębokie, tajemnicze. Dzieliły nas milimetry od zetkniącia się naszych ust. Ale w pore sobie przypomniałam jaki byl dla mnie jak bardzo mnie zranił i rani. Wstałam ale od razu padłam obok. O  nie kostke skręciłam.
-Ja nie mogę ustać na nodze chyba kostke skręciłam!- byłam zła zla że tak się stało. I co teraz będę robić.
-Ashli weź torby a ja ją zaniose do auta!- powiedział Zayn. Nie mogłam mu nie pozwolić bo sama ledwo co bym się tam doczolgała. Wziął mnie na ręce a ja w pewien dziwny sposób wtuliłam się w jego ramiona.
Zawiózł mni do hotelu i wziął na ręce by mnie zanieść do pokoju. Przy drzwiach stał Alfred. Bardzo miły mężczyzna.
-A cóż się panience stało że chłopak paninki panią nosi?- zapytał widać zmartwiony.
-Po pierwsze to nie mój chłopak po drógie mówiłam żebyś nie mówił panienka tylko Amanda a po trzecie chyba sobie kostke skręciłam- byłam doś zla za to że Zayna nazwał moim chłopakiem. Przez to sądze że pasujemy do siebie z wyglądu oczywiście.
Znalazłam się na górze w moim pokoju na łózku.
-Zadzwonie po lekaża i odstawie ci auto ok?- zapytał.
-Spoko-Zayn już był w progu- dziękuje ci za to!
-Nie ma za co lecz się!- wyszedł.
Słyszałam przez ściane tylko jak rozmawia z lekarzem i później tylko zawołał "Ja idę za chwile lekarz przyjedzie" i poszedł sobie.
Po kilku minutach do mojego apartamentu wszedl lekarz. Okazało się że mam skręconą kostke i tydzień mam leżeć w łóżku. Nie tak źle przynajmniej nie idę do szkoły.
___________________________________________________________
Tha than !!! Więc ja jestem chora dalej ale mi przechodzi. No i dodalam rozdział o taki. troszkę go spieprzyłam ale no nic nie będę poprawiać bo będzie jeszcze bardziej spieprzony ;)


4 komentarze = nowy rozdział :P

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział II

Przepraszam ale nie dodałam zdjęcia Ashli Oto i one: (razem z opisem)

Ashli Malik
                                            Wiek: 19
                                            Miejsce i kraj urodzenia: Wielka Brytania
                                            Rodzina: brak, adoptowana przez rodzinę Malik
                                            Praca: nie ma, chodzi do szkoły
                                            Wzrost: 176 cm
                                            Charakter: miła, uprzejma, skryta w sobie
                                             Kocha: śpiewać, tańczyć, swojego psa, zabawę
______________________________________________________________________________
[Wielka Brytania, Londyn, szkoła, godzina 7:21]
-No nareszcie myślałam że cie brat porwał- zawołałam i oto zobaczyłam go w własnej osobie.
-U ty myślałaś bić ci brawo czy skakać z radości?- zapytał chamsko.
-Wiesz wystarczyło by mi jak byś zniknął z mojego życia- mam nadzieje że ten palant nie zniszczy dalej tego dnia. 
-Choć nie warto!- zawołała za mną Ashli. 
Pobiegłam za nią ale nie zbyt szybko gdyż sznurówka mi się rozwiązała. Gdy dotarłam do niej po nie wysokich schodach. Szybko zawiązałam sznurówkę. 
-Dobra możemy iść dalej!- radosna i gotowa do działania poszłam za blondynką 
-Co masz teraz?- zapytała mnie. 
-Eee, mam matmę w sali 32. Pokażesz gdzie? 
-Chętnie ja mam biologie ale muszę cie zmartwić mój brat ma też matmę- oj tak te słowa mnie dobiły. Jak ja z nim wytrzymam szczególnie, że jestem nowa i mnie przedstawi nauczyciel i moje osiągnięcia również. "Przynajmniej gorzej nie będzie"- pomyślałam sobie.
Przemierzałyśmy korytarze pełne uczniów. Co było najgorsze? Żadnego przystojniaka totalna pustka. Jak Ashli tu wytrzymuje a no tak ona jest pewnie przeciwieństwem mnie. 
-Dzięki za to mogła byś poczekać tutaj po lekcji bo boje się że się zgubie- zatrzymałam ją chwytając za ramię.
-Nie ma takiej potrzeby poproś Nialla taki farbowany blondyn on ci pomoże bo jest na lekcji- odeszła a ja już nie mogłam uciec stałam już w progu gdy ktoś za mną zawołał.
-Księżniczka ma matematykę ze mną a nie powinnaś raczej siedzieć ze swoim księciem na białym rumaku?- zapytał dobrze mi znany głos. Odwróciłam się w jego stronę mówiąc.
-Jesteś aż tak nierozwinięty że bajki czytasz?- zapytałam i odeszłam. 
Klasa naprawdę wyglądała niesamowicie. Stoły o ile się nie mylę dębowe krzesła obite beżową skórą. Oczywiście tablica kredowa i przyrządy geometryczne. 
Ale to nic w porównaniu ze zgaszoną miną Zayna. Nawet jedna dziewczyna pogratulowała mi że się mu postawiłam. "czy to trochę nie dziwne"- zapytałam sama siebie. 
W ławce obok Zayna zobaczyłam farbowanego blondyna. Czyli to musi być Niall. Siedzi z Zaynem więc też należy do elity. 
-Witam jestem profesor Smith uczę matematyki po twoich wynikach w tamtej szkole i po tym że łączyłaś naukę z pracą modelki sądzę że sobie poradzisz- o tak wiocha na całego po co mówił że jestem modelką. Totalna makabra. Kiedy to powiedział wszystkie osobniki puci męskiej   
 zagwizdały. O matko. 
-O ile mi wiadomo modelki są głupie- to znów ten snob. 
-Radzę ci powtarzać klasę z jakieś 3 razy bo mało wiesz o świecie- odgryzłam mu się. 
Polowa lekcji minęła dobrze zapytał mnie raz i odpowiedziałam dobrze. Ale druga część lekcji była koszmarem. Zayn i Niall gadali cały czas i wynikł z tego tylko kłopot. 
-Panie Malik proszę przestać gadać i siąść z dziewczyną- na te słowa wszystkie zaczęły się ruszać. Tak jakby nie chciały by z nimi siedział. Ale w końcu to zrozumiałe kto by chciał siedzieć z seksistowskim dupkiem? 
-Ale proszę pana nie mam z kim- dobrze że mnie nie zauważył. A może on zrobił to specjalnie?
-Jest przecież Amanda jest wolna- oj tak koniec szczęśliwej matmy. 
-Ale proszę pana!-zawołał.
-Żadnych ale siadaj i będziesz tam siedział do końca miesiąca- o nie to jest chora szkoła. Co się dzieje jak dwóch wrogów się spotyka w jednym pomieszczeniu? Chaos!!!
-Wiesz dzięki właśnie bardziej pogorszyłeś mi dzień- syknęłam w jego stronę. 
-Myślisz że ty tu jesteś ukarana bo siedzisz z największym przystojniakiem to się mylisz ja mam karę bo siedzę z pustą panienką
-Ja jestem pusta niby dlaczego bo co postawiłam się takiemu idiocie jak ty?- zapytałam 
-Wiesz większość dziewczyn- i tu mu przerwałam- boi się ciebie, nie była bym zdziwiona kiedy okazało by się że ciebie w elicie wszyscy się boją. 
-Nie jestem taki!- dlaczego nauczyciel jeszcze nas nie rozsadził? Przecież drzemy się na siebie! 
-Owszem jesteś. Przykład? Kiedy coś proponowałeś sprzeciwił się ktoś tobie?- wiedziałam że odpowie nie. Taki idiota pff.  
-Co nie odpowiesz? Zgasiłam cie? Może przestaniesz się rządzić? Myślisz że jesteś fajny? To się grubo mylisz- odwróciłam głowę w stronę tablicy. O matko nikogo nie było zostaliśmy na przerwie. Teraz przypomniałam sobie jego słowa "bo siedzisz z największym przystojniakiem". I we mnie zawrzało. "Uspokój się nie ma po co się złościć. "Opanuj się Amanda"
-Całkiem fajna samoocena- powiedziałam ironicznie. Wstałam i wyszłam z klasy. Miałam w dupie czy się zgubie przynajmniej minie mnie fizyka. Popatrzyłam na plan. Fizykę miałam mieć w 14. Szłam korytarzem pełnym ludzi wszyscy się na mnie gapili. Co ja takiego zrobiłam? Nie mam zielonego pojęcia. Nagle ktoś mnie zaczepił z tyłu.
-Hej ty jesteś tą sławną modelką?- zapytała ciemna blondynka o jasnej cerze.
-Czy coś się stanie jak powiem tak?- zapytałam na żarty.
-Nie nic czy mogła byś mi złożyć autograf?
-Oczywiście- podała mi białą kartkę a ja na niej złożyłam swój podpis czarnym pisakiem. Miałam nadzieje że to koniec autografów. Ale się przeliczyłam. Odeszłam parę kroków i nagle otoczyli mnie chłopcy. 
-Hej modeleczko złożysz mi autograf w postaci buziaka?- zapytał jeden. 
-A może mi bejbe
-Choć do tatusia!
Nie miałam gdzie uciec otoczyli mnie ze wszystkich stron. W tej części korytarza nie było nikogo. A raczej tak mi się zdawało bo chyba ktoś by mi pomógł. Nagle przez tych chłopaków przebił się brunet. 
-Odpierdolcie się od niej!- wrzasnął.
-Chłopaki nie ma co z elitą!- odeszli. 
-Dziękuje ci bardzo myślałam, że już nikt nie przyjdzie!
-Nie ma za co chcesz ze mną i kolegami zjeść lanch?- zapytał. A to był  dla mnie okazja by poznać całą elitę. 
-Chętnie. Jestem tu nowa i nie wiem gdzie co jest. Mogli by zrobić plan. 
Po moich słowach poszliśmy w kierunku tak mi się wydaje stołówki. Od razu wiedziałam gdzie siedzi elita. Nie po tym, że zobaczyłam Zayna, Ashli czy też Nialla tylko po tym że jeden stół był na balkonie [Jeśli oglądaliście High school musical 1 część to wiecie. Ja oglądałam z kuzynką]
Podążałam za moim wybawcą do stolika. Oczywiście przywitałam się z Ashli i juz miałam powiedzieć kim jestem reszcie odezwał się ten dupek.
-Panna piękna,  zgrabna i powabna- tutaj pokazał na mnie- Harry Liam, Luis i Niall.
-Odezwał się pan najprzystojniejszy w całej szkole- prychnęłam pod nosem.
Czułam na sobie wzrok wszystkich na balkonie. W tym elity. 
-Czy coś mam na twarzy?- zapytałam 
-Nie ale nikt się jeszcze nie stawia Zaynowi- słyszałam to po raz "setny" dzisiaj.
-Amanda i przyznałaś że jestem najseksowniejszy w szkole- z zadowoleniem na twarzy powiedział Zayn.
-Myj sobie uszy bo powiedziałam to z ironią a wiesz że twoja broń może obrócić się przeciwko tobie-tutaj zrobiłam przerwę by popatrzeć na tego dupka. Jakie on ma oczy. Omg.- przyznałeś że jestem piękna, zgrabna i powabna normalnie chłopaków za to całuje w policzek, ale nie mam zamiaru wymiotować później- skończyłam swoją przemowę i wszyscy zaczęli się śmiać. 
A mina tego idioty zrzedła. 
_____________________________________________________________________
Może być taki rozdział? Mam nadzieje że niczego sobie. Ale znów pisze duuuużo o jednym dniu. O M G O,O Jeżeli zauważyliście to Zayn ma 19 lat w opowiadaniu a na prawdę ma 20 tak samo Luis ma 19 a powinien mieć 21 ale to jest dla dobra opowiadania. Jeszcze jedno oni nie są zespołem raczej przyjaciółmi i to będzie takie bez autografów fanek one direction jakby normalne życie tyle ze jest Amanda i ona jest sławna. I jeszcze jedno nawias taki (~) to piszę Amanda czy inny bohater a taki [~] ja czyli Victoria. 
Pozdrawiam paaaaaaa :** <33

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział I

[Hiszpania, Barcelona, taras w domu Katy, godzina 12:43]
-Naprawdę musisz jechać?- zapytała moja przyjaciółka.
-Niestety, wolała bym zostać tutaj, ale potrzebuje kasy wiesz dobrze, że nie będę obciążać dziadków- nie mogłam jej spojrzeć w oczy bo obiecałam że nie wyjadę. Wpatrywałam się w płytki na podłodze w kolorze piasku. Zawsze lubiłam tu przesiadywać i plotkować z Katy.
-Przepraszam cie ale o 13:30 mam lot muszę już jechać- ostatni raz się z nią pożegnałam. Nie obyło się bez łez.
-Pamiętaj masz tam być w elicie. Pozwalam ci przeklinać, zabierać pomysły i robić chuj wie co ale masz się dostać- zaśmiałam się na jej słowa
-Dobrze- ostatnia łza spłynęła mi po policzku. Katy chusteczką wytarła ją.
-Nie płacz bo się rozmażesz- ona nigdy nie traciła poczucia humoru. W pewnym sensie za to ją lubiłam.
Wstałam z krzesła i poszłam w kierunku samochodu
Lot minął szybko bo zbytnio nie interesowałam się widokami jestem po raz "20" w samolocie. Najbardziej zdziwiło mnie to, że w Londynie świeciło słońce czyżbym ja je przywiozła? Oczywiście to żart. Dzisiaj byłam ubrana w bluzkę koloru beżowego, czarne trochę obdarte shorty i bezowe baleriny. Odebrałam swoją walizkę i tax'ówką pojechałam do mojego apartamentu. Kiedy wyjechałam na piętro 20 bo tam miałam swój "dom" (czy można to tak nazwać?) zobaczyłam  salon . Od razu wiedziałam, że reszta tez będzie niesamowita. Tak zaś wyglądała kuchnia Na lewo znajdowała się łazienka
Nie mogłam doczekać się własnego pokoju. W końcu znalazłam drzwi i weszłam do niego 
Nie sądziłam, że to prawda kochałam sypialnie w odcieniu brązu. dalej znajdowała się garderoba 
Postanowiłam, że wybiorę się na miasto. Oczywiście w podziemnym parkingu czekało na mnie auto 
Wyruszyłam w drogę do dziadków by się przywitać. Lubie szybką jazdę więc droga zajęła mi niecałe 30 minut. Zaparkowałam samochód na podjeździe i zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi je babcia z uśmiechem na twarzy.
-Witaj wnuczko a co ty tutaj robisz?- zapytała tym miłym tonem
-Wiesz praca i takie tam- nie miałam zamiaru mówić o szczegółach i tak nie zrozumie.
-A wchodź zrobię ci twojej ulubionej herbatki z cytrynką i miodem.
-Dziękuje ci a gdzie dziadek?- zapytałam.
-Pewnie siedzi i ogląda mecze na dole idź zawołaj go bo zaraz będzie kolacja!- krzyknęła za mną.
Szłam długim holem który był w odcieniach brązu i beżu. Dobrze pamiętałam jak bawiłam się z dziadkiem w chowanego i zawsze szłam tą drogą do ogrodu. Swoje kroki skręciłam w prawą stronę gdzie znajdowały się schody do pokojów dodatkowych oraz piec. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju jednak nie znalazłam tam nikogo. Postanowiłam że zajrzę do pokoju z piecem. Tam właśnie znajdował się dziadek.  
-Cześć dziadku!- zawołałam 
-A co moja wnuczka tu robi?- zapytał.
-Praca mam ok 2 miesięcy tutaj być a później jadę dalej- posmutniałam bo znów będę gdzie indziej. Po woli robi się to uciążliwe ciągle nowe miejsca nowi znajomi.- babcia woła cię na kolacje choć szybko!
Wyszliśmy na górę. Tam na stole czekały kanapki ponieważ nie je się tutaj dużo na kolacje. Po zjedzeniu pysznych kanapek powiedziałam że muszę wracać. W apartamęcię ubrałam zwykły T-shert i materiałowe shorty. 
Rano obudził mnie budzik. Do szkoły miałam na 7:30. Jak ja nienawidzę wstawać wcześnie. Weszłam do mojej garderoby i w końcu zdecydowałam się na to Umyłam twarz oraz ciało i wyszłam do szkoły. Oczywiście po drodze wzięłam torbę i mój telefon 
Droga do szkoły była szybka chociaż spodziewałam się korków. 


Tak właśni wyglądała moja szkoła z samochodu. Niczego sobie. Parking był po lewej stronie. Można było zauważyć samochody elity oczywiście te najdroższe. Po 3 pierwszych samochodach zauważyłam miejsce. Tam chciałam zaparkować ale jakiś brunet wyskoczył i zakrzyczał

-Wyjazd z tond mijsce dla lity!- zawołał. Od początku widziałam ż on tutaj najwięcej robi.
-Nie denerwuj się tak kolga postawi gdzie indziej auto- miałam nadziej że to go spławi ale on nie ustępował. 
-Mówię won- oburzyłam się na jego słowa.
-No to mów nie przeszkadza mi to a jak chcesz coś uzgodnić to zadzwoń do mojego prawnika- posłałam mu złowieszczy uśmieszek i poszłam w stronę drzwi. Nagle jakaś dziewczyna mnie zatrzymała.
-Wow nikt się jeszcze nie postawił mojemu bratu
-Dziękuje ale muszę już iść- odeszłam od niej w myślach układając plan. Ten brunet jest w elicie czyli tamta blondynka pewnie też. Muszę się z nią zaprzyjaźnić wtedy wejdę do elity. Czyż nie jestem genialna? 
-Hej ty czekaj jestem nowa pokazałabyś mi szkołę?- zawołałam za nią
-Jestem Ashli i bardzo chętnie tylko poczekaj bo powiem bratu że idę.
-Ok
Oczami Ashli
-Zayn ja idę tamtej dziewczynie pokazać szkołę pa!
-Co?
-Przecież powiedziałam idę jej pokazać szkołę!- czasami się zastanawiam czy on specjalnie mnie nie słucha. 
-Wiem rozumiem ale ona jest dziwna. Za bardzo pewna siebie. Lepiej nie idź
-Taaa pewna siebie bo co, bo postawiła się tobie. Nareszcie ktoś to zrobił idę cześć!- czasami mam go dosyć go i tych jego ubzduranych historyjek.

Prolog

No więc powinnam się przedstawić. Nazywam się Amanda Ficpatric mam 19 lat. Jestem modelką więc pomyślicie, że jestem głupia "jak but lewej nogi" ale zasadniczo jestem "mądra". Nie mam problemów z nauką. Nie muszę wkuwać jak niektórzy bo mam dobrze rozwinięty słuch i gdy coś usłyszę zapamiętuje to.
Zaciekawia mnie fakt że używamy mózgu w jakieś 20 % albo nawet mniej. 
Urodziłam się w Anglii ale już od 15 lat jestem modelką byłam w New York'u, Los Angeles, Sydney, Warszawie, Kijowie, Jerozolimie, San Francisco, Rio de Janeiro i teraz w Hiszpanii w Barcelonie, ale niestety wyjeżdżam do Londynu. Znów. Źle się czuje że zostawię tutaj Katrine. Dzięki niej znalazłam się w elicie. Pierwsze przyjaźniłam się z nią tylko o to by tam się znaleźć ale po pewnym czasie ją polubiłam.
Rodziców nie mam bo zginęli w wypadku. Zostali mi tylko dziadkowie ale oni też nie pożyją wiecznie.
No i chyba się przedstawiłam. Do zobaczenia!!!

♥ Boharerowie ♥

Amanda Ficpatric
                                         Wiek: 19 lat
                                         Miejsce i kraj urodzenia: Greenwich, Wielka Brytania 
                                         Rodzina: dziadkowie
                                         Praca: Modelka w wolnych chwilach chodzi do szkoły
                                         Wzrost: 177 cm
                                         Charakter: Nie umie przyznać się do błędu. Zależy jej na sławie
                                         Kocha: alkohol, imprezy, zabawę, swojego królika




Od lewej: Liam (19 l.), Louis (19 l.), (Zayn 19 l.), Niall (19 l.), Harry (19 l.)

   

Katy Madlash
                                                Wiek: 19 lat
                                                Miejsce i kraj urodzenia: Barcelona,  Hiszpania
                                                Rodzina: Matka, ojciec i brat
                                                Praca: brak, chodzi do szkoły
                                                Wzrost: 175 cm
                                                Charakter: Dziewczyna na luzie, trochę zarozumiała,
                                                łatwo ją urazić. Jest na szczycie hierarchii czyli w
                                                szkolnej elicie.
                                                Kocha: Imprezy, zabawę, alkohol, papierosy, zdjęcia.