wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział I

[Hiszpania, Barcelona, taras w domu Katy, godzina 12:43]
-Naprawdę musisz jechać?- zapytała moja przyjaciółka.
-Niestety, wolała bym zostać tutaj, ale potrzebuje kasy wiesz dobrze, że nie będę obciążać dziadków- nie mogłam jej spojrzeć w oczy bo obiecałam że nie wyjadę. Wpatrywałam się w płytki na podłodze w kolorze piasku. Zawsze lubiłam tu przesiadywać i plotkować z Katy.
-Przepraszam cie ale o 13:30 mam lot muszę już jechać- ostatni raz się z nią pożegnałam. Nie obyło się bez łez.
-Pamiętaj masz tam być w elicie. Pozwalam ci przeklinać, zabierać pomysły i robić chuj wie co ale masz się dostać- zaśmiałam się na jej słowa
-Dobrze- ostatnia łza spłynęła mi po policzku. Katy chusteczką wytarła ją.
-Nie płacz bo się rozmażesz- ona nigdy nie traciła poczucia humoru. W pewnym sensie za to ją lubiłam.
Wstałam z krzesła i poszłam w kierunku samochodu
Lot minął szybko bo zbytnio nie interesowałam się widokami jestem po raz "20" w samolocie. Najbardziej zdziwiło mnie to, że w Londynie świeciło słońce czyżbym ja je przywiozła? Oczywiście to żart. Dzisiaj byłam ubrana w bluzkę koloru beżowego, czarne trochę obdarte shorty i bezowe baleriny. Odebrałam swoją walizkę i tax'ówką pojechałam do mojego apartamentu. Kiedy wyjechałam na piętro 20 bo tam miałam swój "dom" (czy można to tak nazwać?) zobaczyłam  salon . Od razu wiedziałam, że reszta tez będzie niesamowita. Tak zaś wyglądała kuchnia Na lewo znajdowała się łazienka
Nie mogłam doczekać się własnego pokoju. W końcu znalazłam drzwi i weszłam do niego 
Nie sądziłam, że to prawda kochałam sypialnie w odcieniu brązu. dalej znajdowała się garderoba 
Postanowiłam, że wybiorę się na miasto. Oczywiście w podziemnym parkingu czekało na mnie auto 
Wyruszyłam w drogę do dziadków by się przywitać. Lubie szybką jazdę więc droga zajęła mi niecałe 30 minut. Zaparkowałam samochód na podjeździe i zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi je babcia z uśmiechem na twarzy.
-Witaj wnuczko a co ty tutaj robisz?- zapytała tym miłym tonem
-Wiesz praca i takie tam- nie miałam zamiaru mówić o szczegółach i tak nie zrozumie.
-A wchodź zrobię ci twojej ulubionej herbatki z cytrynką i miodem.
-Dziękuje ci a gdzie dziadek?- zapytałam.
-Pewnie siedzi i ogląda mecze na dole idź zawołaj go bo zaraz będzie kolacja!- krzyknęła za mną.
Szłam długim holem który był w odcieniach brązu i beżu. Dobrze pamiętałam jak bawiłam się z dziadkiem w chowanego i zawsze szłam tą drogą do ogrodu. Swoje kroki skręciłam w prawą stronę gdzie znajdowały się schody do pokojów dodatkowych oraz piec. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju jednak nie znalazłam tam nikogo. Postanowiłam że zajrzę do pokoju z piecem. Tam właśnie znajdował się dziadek.  
-Cześć dziadku!- zawołałam 
-A co moja wnuczka tu robi?- zapytał.
-Praca mam ok 2 miesięcy tutaj być a później jadę dalej- posmutniałam bo znów będę gdzie indziej. Po woli robi się to uciążliwe ciągle nowe miejsca nowi znajomi.- babcia woła cię na kolacje choć szybko!
Wyszliśmy na górę. Tam na stole czekały kanapki ponieważ nie je się tutaj dużo na kolacje. Po zjedzeniu pysznych kanapek powiedziałam że muszę wracać. W apartamęcię ubrałam zwykły T-shert i materiałowe shorty. 
Rano obudził mnie budzik. Do szkoły miałam na 7:30. Jak ja nienawidzę wstawać wcześnie. Weszłam do mojej garderoby i w końcu zdecydowałam się na to Umyłam twarz oraz ciało i wyszłam do szkoły. Oczywiście po drodze wzięłam torbę i mój telefon 
Droga do szkoły była szybka chociaż spodziewałam się korków. 


Tak właśni wyglądała moja szkoła z samochodu. Niczego sobie. Parking był po lewej stronie. Można było zauważyć samochody elity oczywiście te najdroższe. Po 3 pierwszych samochodach zauważyłam miejsce. Tam chciałam zaparkować ale jakiś brunet wyskoczył i zakrzyczał

-Wyjazd z tond mijsce dla lity!- zawołał. Od początku widziałam ż on tutaj najwięcej robi.
-Nie denerwuj się tak kolga postawi gdzie indziej auto- miałam nadziej że to go spławi ale on nie ustępował. 
-Mówię won- oburzyłam się na jego słowa.
-No to mów nie przeszkadza mi to a jak chcesz coś uzgodnić to zadzwoń do mojego prawnika- posłałam mu złowieszczy uśmieszek i poszłam w stronę drzwi. Nagle jakaś dziewczyna mnie zatrzymała.
-Wow nikt się jeszcze nie postawił mojemu bratu
-Dziękuje ale muszę już iść- odeszłam od niej w myślach układając plan. Ten brunet jest w elicie czyli tamta blondynka pewnie też. Muszę się z nią zaprzyjaźnić wtedy wejdę do elity. Czyż nie jestem genialna? 
-Hej ty czekaj jestem nowa pokazałabyś mi szkołę?- zawołałam za nią
-Jestem Ashli i bardzo chętnie tylko poczekaj bo powiem bratu że idę.
-Ok
Oczami Ashli
-Zayn ja idę tamtej dziewczynie pokazać szkołę pa!
-Co?
-Przecież powiedziałam idę jej pokazać szkołę!- czasami się zastanawiam czy on specjalnie mnie nie słucha. 
-Wiem rozumiem ale ona jest dziwna. Za bardzo pewna siebie. Lepiej nie idź
-Taaa pewna siebie bo co, bo postawiła się tobie. Nareszcie ktoś to zrobił idę cześć!- czasami mam go dosyć go i tych jego ubzduranych historyjek.

2 komentarze:

  1. Przed chwilą odwiedziłam twojego drugiego bloga...teraz weszłam tu...od razu mi się spodobało!
    Nie wiem jak ty to robisz, że tak mnie wciągają twoje opowieści ;DD
    Świetny <3
    Czekam na nn =*

    OdpowiedzUsuń