Znów ta sama godzina, znów zapakowanie książek, znów śniadanie spożywane w samotności.
Tak właśnie zaczynał się dzień znów tak samo. Jakby życie nie mogło wymyślić coś lepszego. Coś z czego wreszcie była bym zadowolona. I jeszcze on, nie wie jak bardzo mnie rani chociaż nie daje po sobie tego poznać i odgryzam mu się ale w środku jestem tą małą dziewczyną z misiem w szpitalu czekającą na rodziców, którzy nie przyszli, zostawili mnie samą na tym ogromnym świeci. Rozpłakałam się, płakałam jak małe dziecko któremu odebrano ukochaną zabawkę, jak dziecko które się przewróciło i obdarło kolano. Tak właśnie się czułam jedząc musli. O tym właśnie rozmyślałam. Ale nie nie poddam się tak łatwo. Wezmę życie w swoje ręce. Nie wiem dlaczego ale polubiłam ich, tą całą elitę. Nie dlatego, że są elitą ale dlatego, że zachowują się jak normalni, wyrozumiali ludzie. No może oprócz Zayn. Gdyby choć mniej ranił...
-O matko już tak późno- zorientowałam się że za 20 minut mam lekcję i to w dodatku matmę. O nie nie spieprzę sobie dnia Malikiem. Pobiegłam do garderoby i wytrzasnęłam stamtąd te ubrania pobiegłam jeszcze do łazienki i zrobiłam takiego koka (taki jak na zdjęciu). Byłam gotowa ale czas pędził zostało mi pięć minut.
Wybiegłam na parking i szybko odjechałam. Niestety spóźniłam się 5 minut. Jak burza wpadłam do klasy przy tym mówiąc
-Przepraszam za spóźnienie!
-A już myślałem, że będzie fajnie- wiecie pewnie jaki dupek to powiedział. Tak to był Malik. Jakbym chciała mu powiedzieć jak mnie to rani. Jestem silna i odpowiedziałam
-Jak by mnie nie było nie miał byś od kogo odpisać!- siadłam obok niego posyłając mu piorunujące spojrzenie.
-Prosze o spokuj Malik i Ficpatrik!- wrzasnął nauczyciel.
Przez to upomnienie cała lekcja zleciała szybko bo pan Malik nic do mnie nie gadał. Ale opisze już tylko w-f ponieważ na nim ja, Zayn i Ashli byliśmy.
Weszłam do przebierali. na szczęście nie pomyliłam drzwi. Tam po raz pierwszy zobaczylam Ashli.
-Hej Ashli!- podeszłam do niej.
-Hej kochana fajnie mamy razem w-f ale cie zmartwie chłopaki też mają w tym samym czasie i przez to nauczyciel każe nam grać z nimi- widać bylo po niej że martwi się o mnie i o moje kłótnie z Zaynem.
-Przeżyje...chyba- i razem zaśmiałyśmy się.
Wyszłyśmy gadając o nowościach i trendach. Kiedy już znaleźli się wszyscy na sali nauczyciel oznajmił nam że pogoda jest ładna dlatego idziemy na pole grać w nogę. Oczywiście chłopacy na dziewczyny.
Zawsze lubiłam grać w piłke nożną. Jeszcze jak tata żył podobno z nim grałam. Niestety nie pamietam tego, opowiadała mi to babcia. Dawno już tego nie robiłam więc rozgrzewka obowiązkowa. Właśnie naciągałam nogi gdzy pan Malik przechodząc obok mnie pwiedział:
-Uważaj bo sobie coś naciągniesz grając i cała twoja kariera pójdzie na nic!- już miał mnie popchnąć ale zdążyłam stopą przygnieść mu palce u nóg.
-Oj przepraszam nie widziałam twojej nogi- udawałam że jest mi przykro. On jedynie mruknął cos w stylu "Jeszcze się policzymy" i odszedł.
-Brawo kochana teraz wystarczy im dokopać w grze!-powiedziała Ashli
-Oj tak dokopiemy im!- z entuzjazmem wzięłam pilke i zaczęlam robić kapki. Wyszło mi z 10 no cóż dawno nie grałam.
Mecz zaczał się od gola jakiegoś blondyna zadufanego w sobie. Później dziewczyna o imieniu Natasha szczelił gaola chłopaką. Ale oni szybko odpowiedzieli. Przez dłóższy czas nie działo się nic chłopacy przejmowali piłki dziewczyną, dziewczyny chłopaką. I tak oto Zayn biegł w strone bramki. "Moja szansa się zemścić"- pomyslałam. Wybiegłam mu na przeciw i w jakiś zręczy ślizk z którego szybko wstałam, odebrałam mu piłe. Widać było jego niezadowolenie. Ale szybko się zebrał i popędził za mną. Ja umykałam wszystkim. Nie wiem jak ale wyszło. Z rozpędu znalazłam się w ogu boiska. Nie było wycofu bo za mną był ayn i ten blondasek (ale nie Niall). Z Ashli wymieniłysmy porozumiewawcze spojrzenia. Postanowiłam że dośrodkuje i Ashli tylko wystawiła głowe. BYŁA BRAMKA!!! Oj tak strzeliłysmy ją. Ale najlepsza była mina Zayna. Usmiech który gościł na ustach gdy nie miałam co zrobić znikł zastapiła go ponura mina. Niestety nie zdoąłłyśmy wygrać meczy tylko zremisowałysmy. Ale i tak było to upokażające. Tacy niby dobrze grający chłopacy ledwo co zremisowali z dziewczynami. Po tym jakże wykończającym meczu poszłam w strone szatni. Ale zatrzymała mnie jakaś ręka. Próbowałam się wyrwać ale nic to nie dawało. Teraz dopiero zobaczyłam, że to Zayn.
-Dobra robota- powiedział i uśmiechnął się.
-Dziekuje,ale...- nie dopowiedziałam bo odszedł. Co za bezczelność! Ale jak na niego to duży krok bo ON podziękował MI. Czy to nie jest dziwne?
W sztni ustaliłam że po szkole z Ashli wybierzemy się na zakupy. Miałam tylko fizyke więc nawet dobrze.
Po lekcji czekałam pod samochodem. Zobaczyłam Zayna i Ashli idacych w moją strone.
-No więc niestety mój brat jedzie z nami bo jego auto nie odpala- oj tak słowa te dobiły mnie.
Przez droge cały czas gadałysmy i niektóre piosenki lecące w radi śpiewłysmy. Nie zwracałyśmy uwagi na Zayna który ciągle gapił się w telefon.
<Na miejscu>
-No to ja tutaj sobie poczekam a wy idcie później mnie odwieziesz dobrze?- zapytał.
-O nie, nie, nie potrzebujemy kogoś kto będzie nosił nam torby po zakupach- powiedziała Ashli
-Zgadzam się
I tak znaleźliśmy się w centrum handlowym. Byłysmy już w wielu sklepach. Teraz zmierzamy do HiM'u. Tam postanowiłam powybierać różne rzeczy i poprzymieżać je.
-Hej Ashli dasz mi jakąś sukienke i buty?- zawołalam z przymierzalni. Po chwili ktoś podał mi to
Włożyłam na siebie tą sukienke a buty załozyłam na nogi. Kiedy wyszłam nie było w pobliżu Ashli. Ciekawe gdzie się podziała.
-WOW wygląda świetnie!- powiedział Zayn.
-Ale co?- zapytałam.
-Skienka którom wybrałem dla ciebie- zadowolony usmiechnął się.
-TY mi wybrałeś sukienkę? Nie wieże!- powiedzialam podkreslając pierwsze słowo.
-Zapytamy Ashli!- zostawił torby i pobiegł do działu ze spodniami. Za kilka sekund przyszedł z Ashli.
-O jojoj jaka sukienka skąd ją masz?- zapytała.
-Jesteś z nim w zmowie?- zapytałam
-Nie no coś ty skąd ja masz- zów zadała to pytanie.
-Jak widzisz ja jej ją wybrałem ale ona nie może uwieżyć!- odpowiedział o ton wyższym głosem.
-Ty ją wybrałeś? Amanda ściagaj bo nie wiadomo co tam może być!- krzyknęła w moją strone i razem wybuchlysmy smiechem.
-Rubcie sobie jaja rubcie!- widać było po nim że jest obrażony na maksa.
Po namysle postanowilam, że jednak kupie tą sukienke chociaż wybrał ją Zayn. Ale bardziej intrygowało mnie to że był MIŁY. Czy to nie jest dziwne?
Wyszlismy ze sklepu w stronę wyjscia ale na moje nieszczęście ktoś silniejszy odemnie opchnął mnie w strone Zayna. I tak oto leżałam na nim. Patrzylismy sobie w oczy. Miał takie boskie czekoladowe tęczuwki. Takie głębokie, tajemnicze. Dzieliły nas milimetry od zetkniącia się naszych ust. Ale w pore sobie przypomniałam jaki byl dla mnie jak bardzo mnie zranił i rani. Wstałam ale od razu padłam obok. O nie kostke skręciłam.
-Ja nie mogę ustać na nodze chyba kostke skręciłam!- byłam zła zla że tak się stało. I co teraz będę robić.
-Ashli weź torby a ja ją zaniose do auta!- powiedział Zayn. Nie mogłam mu nie pozwolić bo sama ledwo co bym się tam doczolgała. Wziął mnie na ręce a ja w pewien dziwny sposób wtuliłam się w jego ramiona.
Zawiózł mni do hotelu i wziął na ręce by mnie zanieść do pokoju. Przy drzwiach stał Alfred. Bardzo miły mężczyzna.
-A cóż się panience stało że chłopak paninki panią nosi?- zapytał widać zmartwiony.
-Po pierwsze to nie mój chłopak po drógie mówiłam żebyś nie mówił panienka tylko Amanda a po trzecie chyba sobie kostke skręciłam- byłam doś zla za to że Zayna nazwał moim chłopakiem. Przez to sądze że pasujemy do siebie z wyglądu oczywiście.
Znalazłam się na górze w moim pokoju na łózku.
-Zadzwonie po lekaża i odstawie ci auto ok?- zapytał.
-Spoko-Zayn już był w progu- dziękuje ci za to!
-Nie ma za co lecz się!- wyszedł.
Słyszałam przez ściane tylko jak rozmawia z lekarzem i później tylko zawołał "Ja idę za chwile lekarz przyjedzie" i poszedł sobie.
Po kilku minutach do mojego apartamentu wszedl lekarz. Okazało się że mam skręconą kostke i tydzień mam leżeć w łóżku. Nie tak źle przynajmniej nie idę do szkoły.
___________________________________________________________
Tha than !!! Więc ja jestem chora dalej ale mi przechodzi. No i dodalam rozdział o taki. troszkę go spieprzyłam ale no nic nie będę poprawiać bo będzie jeszcze bardziej spieprzony ;)
4 komentarze = nowy rozdział :P
Świetny *_*
OdpowiedzUsuńDawaj następny :D
Bardzo mi się podoba Twój blog! Masz świetne pomysły, a te docinki Amandy z Zaynem są boskie! Widać, że Malik się zmienił. Pomocny, miły i ta sukienka, muszę przyznać, że ma gust :) Ciekawe czy teraz będzie pomagać Amandzie z tą kręconą kostką. Sądzę, że tak, a może mnie zaskoczysz? Zayn to mój ulubiony członek z One Direction dlatego cieszę się, że jest tu głównym bohaterem. Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńOjej ich kłótnie są uroczee ^
OdpowiedzUsuńAww Lb Amande jako bohaterkę.
Zapowiada się fajna opowieść.
Czekam na kolejny rozdział. ; )
Trzy razy na TAK , przechodzisz dalej!!! :D Piszesz po prostu cudownie :D CZEKAM !!! I masz szybko napisać kolejny rozdział , bo jak nie to za dzwonie do Simon'a i przyjedziemy z chłopakami do Ciebie ;) I jeśli nie wstawisz kolejnego rozdziału to zamęczymy Cię łaskotkami na śmierć :D WIĘC STRZEŻ SIĘ :D :D :D
OdpowiedzUsuńBoje się i jutro dodaje :P :D heh
Usuń