czwartek, 21 marca 2013

Rozdział VII

2 miesiące później, Londyn
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Miałam ochotę zostać w łóżku, bo była nie wyspana. To trochę dziwne, bo przecież byłam w szpitalu gdzie mogłam się wylegiwać. W pewnym sensie nie było tak, bo co chwile albo przyjeżdżał Louis, Niall, Liam, Ashli, Harry no i Zayn. Polepszyło sie w naszych stosunkach. Może to dlatego, że już nie zależy mi na elicie. Sądzę, że potrzebowałam przyjaciół. Tak tego co nie dawała mi Katy. No właśnie dawno z nią nie rozmawiałam. Oczywiście próbowałam się dodzwonić, ale telefon odbierał ten sam stalowy głos. Powiadamiał, że to policja w Barcelonie itp. Wnioskowałam, że Katy złapano na narkotykach, które brała i sprzedawała. Mówię, że nie jestem aniołkiem bo sama też brałam. Tylko raz i mi wystarczyło, by zrozumieć, że mój organizm nie potrzebuje tego typu rzeczy. Zwlekłam się z łóżka. Ubrałam się w to . Zamówiłam sobie śniadanie. Oraz pyszną mrożoną kawę. Po śniadaniu zabrałam telefon z nową obudową, którą dostałam od Louis'a i poszłam na parking. Wsiadłam do samochodu i uruchomiłam silnik. Kiedy już byłam na drodze nie żałowałam dodawać gazu. W końcu brakowało mi szybkiej jazdy. Po jakiś 8 minutach stałam już na parkingu. Oczywiście grzecznie nie zaparkowałam na miejscach elity. Zdziwił mnie fakt, że brakowało samochodu Zayn'a. No cóż mógł sobie zrobić wagary albo zachorował. W szkole jak to w szkole pełno ludzi. Wszyscy podzieleni na grupki czego zawsze nienawidziłam. Pierwsza mięśniaki, druga plastiki śliniące się do mięśniaków, trzecia muzycy, czwarta komputerowcy, piąta aktorzy, szósta kujony, siódma chórzyści, ósma  tancerze, dziewiąta... Nagle ktoś stanął przede mną.
-Hej widzę, że jesteś tutaj chyba elitą i widać, że nie jesteś plastikiem dlatego czy mogła byś mi objaśnić wszystko i gdzie mam lekcje. A i jestem Elenor- powiedziała i ciągle uśmiechała się do mnie.
-Hej tak zasadniczo to chyba jestem w elicie. I pomogę ci. A ja jestem Amanda- podałam jej rękę. Ona ją lekko uścisnęła.
-To może gdzie masz lekcje?- zapytałam. Na co ona podała mi swój plan. Widniała na nim pierwsza lekcja muzyka.
-Wiesz też mam muzykę to pójdziemy razem- i tak zaczęłyśmy się poznawać. Wynikło, że Elenor jest miłą, szczerą osobą. Uwielbia żarty. No i już wiedziałam komu się spodoba. Po 3 lekcjach poszłyśmy na lunch. Wspólnie zamówiłyśmy sałatkę i butelki z wodą. Już z daleka machała mi Ashli.
-Ej a ja mogę tam iść?- zapytała mnie.
-No proszę chyba tam raczej cie nikt nie zgwałci- i razem zaśmiałyśmy się. Po kilkunastu krokach znalazłyśmy się przy stoliku. Ku mojemu zdziwieniu był tam też Zayn.
-Może przedstawisz nam tom piękną panią?- zapytał Harry. Już miałam coś powiedzieć kiedy to Louis wstał i zapytał się El.
-Wiesz, że przypominasz mi kogoś- Na co Elenor odpowiedziała:
-Kogo
-Moją przyszłą żonę- Wszyscy wybuchli śmiechem a El zaczerwieniła się. Wiedziałam. Teraz to Lou podał dłoń El i schylił się jakby prosił ją do tańca. El podała mu swoją dłoń a on usadowił ja na krześle przy sobie. Zakochani...
Po zjedzeniu lunchu rozstałam się z El i poszłam na matematykę. Pan się zdziwi, że nie będziemy się kłócić. Weszłam do sali i od razu usiadłam obok Zayn'a.
-Hej czemu nie przyjechałeś autem?- zapytałam go kiedy to nasz nauczycie pisał jakieś liczby na tablicy.
-Przyjechałem motorem a co?- odpowiedział z bananem na twarzy. Przyjechał motorem. Awww motor. Juz miałam piszczeć jak te debilne dziewczyny na widok jakiejś gwiazdy, ale powstrzymałam się, przecież lekcja jest.
-A...mogłabym...prze...przejechać się?- wymamrotałam.
-Pewnie ale chce ci się czekać 3 lekcje?- znów zapytał.
-Nie to co urywamy się na następnej?- podsunęłam pomysł.
-Z tobą zawsze- trochę mnie te słowa dobiły, a Zayn stał się czerwony jak burak. Pewnie teraz dopiero uświadomił sobie co przed chwilą powiedział. Lekcja minęła i ...
______________________________________________________________
Proszę bardzo!!!! Napisałam chociaż 21 ale nie mogłam obyć się bez bloga szczególnie, że siedzę w domu :P Przepraszam za błędy w pisowni :C i za krótkość, ale to miało tak być... :P   Pozdrawiam was !!!

czwartek, 7 marca 2013

Rozdział VI

 OCZAMI Zayna
 Siedziałem załamany na krześle. Jeśli jej się coś stanie to nie wiem czy ten dupek przeżyje. Jeśli by umarła nie zdążyłbym jej powiedzieć...
-Pomocy- wyszeptała cicho jakby to było jej ostatnie tchnienie. Tempo odbić jej serca słabło. A ja byłem zdezorientowany, ale przebudziłem się i pobiegłem do doktora. On i gromada pielęgniarek zabrała Amande do dużej sali. Powiedział żebym czekał. Nie mając wyboru siadłem na jednym z wielu niebieskich krzeseł. Twarz schowałem w mokrych od potu dłoniach. Życie nie dawało mi spokoju bo przypomniałem sobie o reszcie. Wyciągłem telefon i szybko skontaktowałem się z Liamem on powiadomił mnie, że wszystko gra i moja siostra leży spokojnie w łóżku. Ucieszyłem się, że chociaż ich nic groźnego nie spotkało. Po rozmowie znów twarz schowałem w dłoniach. Czekałem 5 godzin kiedy to dopiero lekarz wyszedł. Podbiegłem do niego. Widać było na jego twarzy ogromne zmęczenie i smutek. Byłem zawiedziony tymi uczuciami.
-Zrobiłem wszystko co w mojej mocy-mój mózg przesyłał mi informacje, że te słowa zawsze wypowiada lekarz kiedy pacjent umarł. Całe moje ciało ogarneły nieprzyjemne dreszcze. Miałem świat głęboko w dupie. Co mi pozostało.
-I dzięki bogu pacjenta żyje ale było ciężko- dokończył swoje powiedzenie które tak bardzo rozradowało moją dusz. Czułem się jak dzieciak który właśnie wygrał dużą watę Dalej miałem sens...
-A czy mógłbym się z nią zobaczyć?- zapytałem.
-Teraz mamy jeszcze sprawdzić czy pacjentka dobrze się czuje jeśli tak i pana zaprosi to nie ma problemu- powiedział i odszedł. Ja wiedziałem, że nie zaprosi mnie Amanda ona mnie nienawidzi. Może lepiej jak wrócę do domu. Jednak czyjaś siła nie pozwalała mi tak po prostu odejść. Znów siadłem na starym miejscu.
Rozmyślałem nad swoim życiem. Nad tym jak łatwo je stracić. Kiedy to nagle drzwi się otworzyły i z nich wyszedł lekarz.
-Może pan wejść, prosiła bardzo Amanda- powiedział. Na co ja posłałem mu serdeczny uśmiech.
-Dziękuje a z nią dobrze już?- zapytałem.
-Tak dzięki Bogu- odszedł zapisując coś na karcie. Nie czekając ani chwili dłużej wszedłem. Moim oczom ukazała się przygnębiona i zmęczona twarz Amandy na której gościł lekki grymas. Zapewne z powodu pielęgniarki, która właśnie wbijała jej igłę. Pielęgniarka namoczyła w czymś wacik i szybko przyłożyła do miejsca w którym niedawno znajdowała się igła. Szybkimi krokami znikła za białymi drzwiami.
-Cześć prosiłaś żebym przyszedł- powiedziałem niby od niechcenia co miało być moim kamuflażem
-Tak, bo w zasadnie chciałam ci podziękować za wczorajszą pomoc albo uratowanie życia- powiedziała smutna a zarazem radosna. Smutna pewnie tym, że musi to przechodzić a radosna pewnie, że żyje. Mój mózg wywnioskował.
-Nie ma za co to ja powinienem podziękować za pomoc z tym całym Kevinem- usiadłem obok niej na krześle.
-W końcu przyjaciołom się pomaga!- posłała ciepły uśmiech w moim kierunku.
-Amanda może zakopiemy ten cały topór wojenny- wyszeptałem cicho.
-Też miałam taki pomysł, nie ma powodu ciągnąć to dalej- wyciągła rękę w moim kierunku- Zgoda?- chwyciłem jej rękę i lekko potrząsnąłem nią. dodając 'Zgoda'. Zaraz potem rozległ się dźwięk wydobyty z mojego telefonu. Wyciągłem patrząc na wyświetlacz, była to Ashli.
<rozmowa>
-Hej mała i jak po imprezie masz kaca?- zapytałem radośnie.
-Oj tak a ty gdzie jesteś i co się wczoraj stało?- zapytała.
-Ja jestem w szpitalu..-i przerwała mi.
-Stalo ci się coś? Gdzie zaraz przyjadę!- słychać było po jej głosie, że się zmartwiła
-Nie ja tylko Amanda jestem tu z nią i jesteśmy (ze względu na dyskrecje nie podam ;D).
-Ty i Amanda i ty jeszcze żyjesz? Hahaha słaby żart- zaczęła udawać śmiech.
-Dać ci Amande?- zapytałem.
-Tak daj!-powiedziała na co ja szybko oddałem telefon poszkodowanej.
-Hej Ashli...tak to ja...tak niestety jestem w szpitalu...nie żyję...jeśli masz ochotę przyjechać to proszę bardzo a  i kup czekoladę!...też kończę pa. (... te 3 kropeczki to to co mówiła Ashli tylko, że nie słyszałem)
-Przyjedzie z czekoladą- od razu można było zobaczyć wielki promienny uśmiech na jej twarzyczce. Gadaliśmy jeszcze chwile. Później przyjechała Ashli z dużą czekoladą i rozmawialiśmy we trójkę zajadając się słodkością. Mogę uznać, że to najlepszy dzień w moim życiu.

________________________________________________________________
Hejo!
Jest rozdział VI.
Jestem chora i leże w łóżku :C
Stąd nowy rozdział.
Mam niestety smutną wiadomość, bo założyłam się z koleżanką,
że wytrzymam miesiąc bez tego bloga. Strasznie źle się czuje
robiąc to ale zakład to zakład.
Przepraszam, że taki krótki ale dłuższy niż wcześniejszy!!!
Sorry za wszelkiego rodzaju błędy ale mam 38,1 stopnia gorączki
więc znajdą się.
To do zobaczenia za miesiąc dokładnie 8 kwietnia!!!

wtorek, 26 lutego 2013

Versatile Blogger Award :*

Versatile Blogger Award

 
Dostałam nominacje do Versatile Blogger Award .

Oto zasady: 
Każdy nominowany powinien
  • podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
  • pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu,
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
  • nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.


Nominacje dostałam od Rose Malik http://bo-takie-jest-zycie.blogspot.com/

7 faktów o mnie:
  • Jestem wielką marzycielką
  • Mam starszego brata, pozdrawiam :**
  • Jestem chora psychicznie :*** <3 Chyba zauważyliście ^^ jeśli nie to mi pochlebia (dla nie ogarniętych po prostu pozytywna wariatka ;D )
  • Kocham Star wars <3 
  • Mam bzika na punkcie biżuterii 
  • Nie mam tego jedynego ale chyba się zmieni :***
  • Kocham czytać książki bo kto czyta książki żyje wiele razy ;D  
 Blogi które nominuję: 
  1. http://i-was-only-just-for-you.blogspot.com/
  2. http://carolinewithsuzy-imagination.blogspot.com/
  3. http://you-and-i-1d.blogspot.com/
  4. http://imaginy-one-direction-fans.blogspot.com/ 
  5. http://www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com/
  6. http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ 
  7. http://lastfirstkissx.blogspot.com/
  8. http://onedirectioninmydream.blogspot.com/ 
  9. http://i-will-make-you-believe.blogspot.com
  10. http://one-direction-imaginy-polish-fans.blogspot.com 
I co do mojego opowiadanie NIE WIE KIEDY NASTĘPNA CZĘŚĆ!!! Za dużo nauki ale obiecuje, że jak się pojawi dam wam znać!!!! 

środa, 20 lutego 2013

Rozdział V

 Dzieci proszone są o odejście od komputera pojawią się wulgarne słowa!!!
___________________________________________________________________
Tam przywitałam się. Posyłając ciepły uśmiech dla każdego oprócz Malika zasiadłam pomiędzy Ashli i Louisem. Od razu przyszedł do nas kelner, no cóż jestem w strefie VIP, nie ma się co dziwić. Zamówiłam drinka lekkiego bo nie miałam zamiaru szybko się upić.
Siedziałam cichutko jak myszka, nie miałam zamiaru wyjść na pośmiewisko, że nie przyniosłam prezentu. No cóż mój los w tym okresie jest nie miły dla mnie.
-Ej Amanda masz może dla mnie prezent?- zapytał lekko wypity Zayn. Poczułam jak na moich policzkach robią się czerwone wypieki. Zwlekałam chwile, ale cóż mój wróg i jak mogę mu dawać jakiekolwiek prezenty.
-Nie zasłużyłeś-powiedziałam i od razu napiłam się cieczy przez słomkę.
-Hmm zapraszam cie na imprezę, która jest MOJA a ty mówisz, że nie zasłużyłem- dało się usłyszeć w jego wypowiedzi złość.
-Sądziłam, że nie jesteś materialistą i nie interesują cie dobra materialne. No cóż wiedziałam, że jesteś żałosny, ale aż tak?- odpowiedziałam poirytowana.
-Nie chodzi tu o pieprzony prezent ale o zasadę- wypowiedziawszy te słowa wziął papierosy i wyszedł na dwór.
"Jak zwykle ucieka"-pomyślałam. Szczerze to bez niego zabawa była lepsza. Wypiłam jeszcze kilka drinków i poszłam na parkiet już z wypitym Louisem. Później kolej padła na Harrego, a jeszcze później na Nialla. Pod żadnym pozorem nie chciałam tańczyć z Liamem. Nie miałam zamiaru odbierać przyjemności moje przyjaciółce. Po jakiś 3 godzinach zabawy postanowiliście już wyjść. Niall tylko pobiegł poszukać Zayna. Po 5 minutach wyszliście z klubu. Tylko ty i Malik w miarę prosto szliście. No cóż efekt nie picia za dużo.
Zayn wyciągnął telefon i zadzwonił po taxi.
Przed nimi pojawiła się jakaś banda z blondynem na czele.
-Hej Ashli może zabawimy się ostatni raz?-zapytał blondyn.
-Odpierdol się od niej- krzyknął Zayn. Czułam się zdezorientowana. Chłopakowi chodziło zapewnie o sex z nią. Po chwili znalazł się kolo niej już miał pociągnąć ją za rękę. W mojej głowie ułożył się plan. Nie za dobrze przemyślany ale jakiś. Z całej siły przywaliłam jemu w twarz.
-Mała nie zaczynaj- wrzasnął i popchnął mnie. Upadłam uderzając mocno głową o krawężnik. Po kilku sekundach nastała ciemność.
Oczami Zayna
Amnda upadła na ziemie. Uderzyła bardzo mocno głową o krawężnik. Moja złość była niepohamowana. Ten Kevin* najpierw chcę się dobrać do mojej siostry a teraz do niej. Z całej siły kopnąłem go w krocze. On tylko skulił się. Jego banda dawno już poszła. Nie miał w nikim oparcia. Nie myśląc dalej o nim podbiegłem do Amandy i zacząłem ją obudzić ale ona nie reagowała. Wyciągnąłem telefon. Zacząłem wystukiwać numer na pogotowie. Jeszcze tylko wrzasnąłem na blondyna.
-Spierdalaj stąd jak najszybciej! Nie myśl, że nie powiem kto jej to zrobił. A jak umrze to ty też!- on oczywiście szybko oddalił się. Usłyszałem w telefonie głos faceta. Podałem miejsce całej akcji. Po kilku minutach pogotowie ją wzięło. Ja zostawiłem resztę każąc troszkę więcej ode mnie wypitemu Liamowi by dopilnował by każdy znalazł się w domu.
Oczami Amndy 
Czułam wielki ból w głowie. Jakby kilka młotków równo w nią waliło. Widziałam ciemność. Czy ja aby nie umarłam? Nie, bo jeszcze coś czuje. O tak znane mi perfumy. Ale do kogo należały. Chciałam wysilić mój mózg, ale za bardzo bolała mnie głowa. A może po prostu mam zamknięte powieki. Wysiliłam się i oto moim oczom ukazał się niewyraźny obraz. Światło było za bardzo rażące musiałam znów zamknąć powieki. A obraz który zobaczyłam to chłopak w kruczo-czarnych włosach z blond pasemkiem. Twarzy nie widziałam bo miał spuszczoną. Łkał. Do mojego mózgu doszły informacje o zapachu. Tak to był Zayn. Ale po co? Nienawidzi mnie. Znów chciałam otworzyć oczy ale nie mogłam nie miałam siły ból mnie wykańczał. Po woli stawał się silniejszy. Powoli odchodziła. Jedyne co zdążyłam powiedzieć to: "Pomocy"
___________________________________________________________________
Troszkę krótki ale taka wena. 
Dodaje teraz a nie w piątek bo mam czas!!!
Na moich drugich blogach mam nadzieje, że dziś też pojawi się rozdział.
 Bardzo przepraszam za każdy błąd!!!
No i to chyba tyle!!! 
Pozdrawiam:***

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział IV

Był czwartek ostatni dzień. Kostka mnie nie bolała ale dopiero jutro mogłam wyjść z domu. Podczas tych kilku dni przychodziła do mnie Ashli z pozdrowieniami od całej elity. Było mi bardzo miło że nie zapomnieli o mnie. Chętnie zadzwoniła bym do każdego z kolei i podziękowała im ale nie wzięłam od nich numeru. Jedynie mam Ashli i Zayna. NO właśnie Zayna mam tylko dlatego, że gdy była u mnie Ashli miała zadzwonić po niego by zawiózł ją do domu, ale ona nie miała kasy na kącie więc dałam jej mój telefon i tak właśnie zapisała mi numer. Chciałam go skasować bo jak można mieć numer osoby która cie tak rani, jak  można mieć numer takiego seksistowskiego dupka? Lecz wyszło że go zachowałam coś mi nie pozwalało tego zrobić. Ale co to było? Na pewno nie miłość o nie znam swoje uczucia od wydarzeń z centrum zaczęło coś takiego się dziać. Czy to nie jest oznaka sympatii w sensie że go lubię? Nie wiem ale...
Ktoś zadzwonił do drzwi. Leżałam w salonie więc mogłam zawołać by wszedł. Okazało się że to Ashli z... Zaynem.
-Co on tutaj robi?- zapytałam.
-Wiesz też mi cie miło zobaczyć- powiedział ironicznie.
-Daj spokój! Nic poprosiłam go o to- podeszła i przytuliła mnie.
-Chcecie coś zjeść?- zapytałam. Wtedy Ashli poszła do mojej kuchni słyszałam jak otwiera szafki. Bo wydają wtedy lekkie skrzypnięcie.
-Nie masz nic już w lodówce też!- weszła do salonu.-Zayn możesz iść do sklepu?
-Ok a co mam kupić?
-Kup spaghetti, owoce, sok, jakąś zupkę z opakowania i chińszczyznę
-I czekoladę dużą bo mi się skończyła pamiętaj!- przerwałam jej
-A ty nie powinnaś się odchudzać? W końcu jesteś modelką- zapytał posyłając mi złowieszczy uśmieszek.
-Akurat składa się że mam dobre spalanie tłuszczy więc łaskawie weź kasę i won do sklepu. Dziękuje- zrobiłam oczka "a la" kot ze shreka. Wyszedł i tyle go było widać. A my z Ashli gadałyśmy.
-Podoba ci się Liam?- padło od niej pytanie.
-No wiesz jest spoko ale nie w moim typie! Szczerze to byście razem ładnie wyglądali- odpowiedziałam.
-Naprawdę?
-Tak kotku a jakże!
-Czy mogę ci się zwierzyć?- bałam się tego pytania bo przez przypadek mogła bym komuś powiedzieć jej tajemnice. Ale raz kozie śmierć.
-Tak
-Bo widzisz ja już od dawna się w nim zakochałam. Ale on traktuje mnie jak przyjaciółkę.
-Taa szczególnie wtedy kiedy pocałował cię w policzek i chodzi z tobą za rękę.
-Ale on nie powiedział że mnie kocha i traktuje to jako okazywanie przyjaźni!- widać była smutna jak nigdy. 
-Zrób pierwszy krok zaproś go na imprezę czy na coś!- radośnie wykrzyknęłam.
-Zrobię to jak hmm jak ty i Zayn będziecie razem- i tutaj wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Przez to sobie życie zmarnujesz ja i Zayn hahaha on mnie nienawidzi a zresztą ja jego też- próbowałam by dalej na mojej twarzy widniał uśmiech ale jak mogę zrobić coś takiego kiedy on tak bardzo mnie rani.
-Szczerze to pasujecie do siebie
-Oj kotku chyba w snach.
-No właśnie- Przy drzwiach stał Zayn i jak mi się wydaje podsłuchiwał.
-Słyszałeś wszystko?- zapytałam.
-Nie, słyszałem od momentu gdy Ashli powiedziałam, że zrobi to jak ja i ty będziemy parą- spodziewałam się, że doda słowa: a to nigdy nie nastąpi ale on ich nie dodał.
-Jeśli jednak słyszałeś więcej zemszczę się. A tak w ogóle masz czekoladę?- zapytałam gdyż musiałam coś zjeść słodkiego.
-Mam-wyciągnął długą czekoladę z siatki- Nie wiem czy ci będzie smakować wybrałem swój ulubiony smak. Znaczy dodatek do czekolady.
-Dawaj wreszcie!- wrzasnęłam z uśmiechem.
-Ale się podzielisz?- zapytał. Ale nie czekał na odpowiedź tylko mi podał.
-Mniam z orzechami!- otworzyłam i łaskawie poczęstowałam ich. Tak oto siedzieliśmy w salonie zajadając się czekoladą i ględząc o jakiś rzeczach. Czasami Zayn się wtrącał.Ale to ja i Ashli najbardziej gadałyśmy nagle padło pytanie:
-Jutro jest impreza idziesz?- widać było minę Zayna z grymasem, ale wymuszony?
-Pójdę a gdzie i o której- i Ashli podała mi dokładny adres i godzinę imprezy. W końcu jutro idę do szkoły więc na imprezę też zajdę!
Ashli podała dokładne namiary. Po ok 20 minutach wyszli. Zasnęłam.
*następny dzień*
Obudził mnie dźwięk budzika. Trzeba iść do szkoły. Szybko wstałam z w pełni już sprawna nogą. Po porannej toalecie poszłam do garderoby i ubrałam się w to.
Lekcje minęły spokojnie. Pewnie dlatego, że nie było Zayna. No cóż ja nie narzekam. Bardziej zastanawiam się nad imprezą i tym w co mam się ubrać. No cóż jestem kobietą i ubranie się to dla mnie duży problem. W końcu ubrałam się tak.
Tak oto po 30 minutach znalazłam się przed klubem. Dużo osób rozpoznałam, ponieważ widywałam je w szkole. W końcu pośród tłumu znalazłam Ashli. Była ubrana przepięknie bo w to.
-Hej Ashli wyglądasz niesamowicie!!!-zawołałam w jej kierunku. Ona obróciła się i posłała mi wielki uśmiech.
-Nie tylko ja! Ty też niczego sobie? Choć do naszego stolika wszyscy czekają- chwyciła moją rękę i pociągła w stronę boku sali. Tam przy jednym stole zobaczyłam całą 5. Wszyscy śmiali się z Zayna który wypakowywał prezenty. Zaraz zaraz co on wypakowywał prezenty.
-Ashli może poinformujesz mnie dlaczego Zayn wypakowywuje prezenty?- zapytałam z miną pełną zgrozy. Oby nie wyszło że ma urodziny bo ja nie mam prezentu dla niego.
-No przecież ma urodziny!- wrzasnęła ale przy tutejszym hałasie można było to uznać za normalna odpowiedź.
-I dlaczego nic o tym nie wiem?- zapytałam po raz kolejny.
-Sorry pewnie zapomniałam ci powiedzieć!
-Spoko tyle że to trochę niezręczne bo ja NIE MAM prezentu- podkreśliłam "nie mam"
-Weź nienawidzicie się Zayn przeżyje- no tak w końcu prawda. Czy może ty czytelniczko kupiłabyś prezent swojemu wrogowi? No właśnie. Znów Ashli pociągła mnie w stronę stolika. Tam przywitałam się.

_________________________________________
Dodałam dopiero dzisiaj i taki troszkę krótki
ale jakoś wyszło, że wczoraj nie dałam rady
możecie mnie zabić za to bo obiecałam!!!!
No i najważniejsze dziękuje serdecznie
za te komentarze one bardzo ale to bardzo mi pomagają 
przez nie wiem po co to piszę i wiem że nie robię tego dla siebie
PS Bardzo przepraszam za błędy!!!  
Ciąg dalszy nastąpi...

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział III

Znów ta sama godzina, znów zapakowanie książek, znów śniadanie spożywane w samotności.
Tak właśnie zaczynał się dzień znów tak samo. Jakby życie nie mogło wymyślić coś lepszego. Coś z czego wreszcie była bym zadowolona. I jeszcze on, nie wie jak bardzo mnie rani chociaż nie daje po sobie tego poznać i odgryzam mu się ale w środku jestem tą małą dziewczyną z misiem w szpitalu czekającą na rodziców, którzy nie przyszli, zostawili mnie samą na tym ogromnym świeci. Rozpłakałam się, płakałam jak małe dziecko któremu odebrano ukochaną zabawkę, jak dziecko które się przewróciło i obdarło kolano. Tak właśnie się czułam jedząc musli. O tym właśnie rozmyślałam. Ale nie nie poddam się tak łatwo. Wezmę życie w swoje ręce. Nie wiem dlaczego ale polubiłam ich, tą całą elitę. Nie dlatego, że są elitą ale dlatego, że zachowują się jak normalni, wyrozumiali ludzie. No może oprócz Zayn. Gdyby choć mniej ranił...
-O matko już tak późno- zorientowałam się że za 20 minut mam lekcję i to w dodatku matmę. O nie nie spieprzę sobie dnia Malikiem. Pobiegłam do garderoby i wytrzasnęłam stamtąd te ubrania pobiegłam jeszcze do łazienki i zrobiłam takiego koka (taki jak na zdjęciu). Byłam gotowa ale czas pędził zostało mi pięć minut.
Wybiegłam na parking i szybko odjechałam. Niestety spóźniłam się 5 minut. Jak burza wpadłam do klasy przy tym mówiąc
-Przepraszam za spóźnienie!
-A już myślałem, że będzie fajnie- wiecie pewnie jaki dupek to powiedział. Tak to był Malik. Jakbym chciała mu powiedzieć jak mnie to rani. Jestem silna i odpowiedziałam
-Jak by mnie nie było nie miał byś od kogo odpisać!- siadłam obok niego posyłając mu piorunujące spojrzenie.
-Prosze o spokuj Malik i Ficpatrik!- wrzasnął nauczyciel.
Przez to upomnienie cała lekcja zleciała szybko bo pan Malik nic do mnie nie gadał. Ale opisze już tylko w-f ponieważ na nim ja, Zayn i Ashli byliśmy.
Weszłam do przebierali. na szczęście nie pomyliłam drzwi. Tam po raz pierwszy zobaczylam Ashli.
-Hej Ashli!- podeszłam do niej.
-Hej kochana fajnie mamy razem w-f ale cie zmartwie chłopaki też mają w tym samym czasie i przez to nauczyciel każe nam grać z nimi- widać bylo po niej że martwi się o mnie i o moje kłótnie z Zaynem.
-Przeżyje...chyba- i razem zaśmiałyśmy się.
Wyszłyśmy gadając o nowościach i trendach. Kiedy już znaleźli się wszyscy na sali nauczyciel oznajmił nam że pogoda jest ładna dlatego idziemy na pole grać w nogę. Oczywiście chłopacy na dziewczyny.
Zawsze lubiłam grać w piłke nożną. Jeszcze jak tata żył podobno z nim grałam. Niestety nie pamietam tego, opowiadała mi to babcia. Dawno już tego nie robiłam więc rozgrzewka obowiązkowa. Właśnie naciągałam nogi gdzy pan Malik przechodząc obok mnie pwiedział:
-Uważaj bo sobie coś naciągniesz grając i cała twoja kariera pójdzie na nic!- już miał mnie popchnąć ale zdążyłam stopą przygnieść mu palce u nóg.
-Oj przepraszam nie widziałam twojej nogi- udawałam że jest mi przykro. On jedynie mruknął cos w stylu "Jeszcze się policzymy" i odszedł.
-Brawo kochana teraz wystarczy im dokopać w grze!-powiedziała Ashli
-Oj tak dokopiemy im!- z entuzjazmem wzięłam pilke i zaczęlam robić kapki. Wyszło mi z 10 no cóż dawno nie grałam.
Mecz zaczał się od gola jakiegoś blondyna zadufanego w sobie. Później dziewczyna o imieniu Natasha szczelił gaola chłopaką. Ale oni szybko odpowiedzieli. Przez dłóższy czas nie działo się nic chłopacy przejmowali piłki dziewczyną, dziewczyny chłopaką. I tak oto Zayn biegł w strone bramki. "Moja szansa się zemścić"- pomyslałam. Wybiegłam mu na przeciw i w jakiś zręczy ślizk z którego szybko wstałam, odebrałam mu piłe. Widać było jego niezadowolenie. Ale szybko się zebrał i popędził za mną. Ja umykałam wszystkim. Nie wiem jak ale wyszło. Z rozpędu znalazłam się w ogu boiska. Nie było wycofu bo za mną był ayn i ten blondasek (ale nie Niall). Z Ashli wymieniłysmy porozumiewawcze spojrzenia. Postanowiłam że dośrodkuje i Ashli tylko wystawiła głowe. BYŁA BRAMKA!!! Oj tak strzeliłysmy ją. Ale najlepsza była mina Zayna. Usmiech który gościł na ustach gdy nie miałam co zrobić znikł zastapiła go ponura mina. Niestety nie zdoąłłyśmy wygrać meczy tylko zremisowałysmy. Ale i tak było to upokażające. Tacy niby dobrze grający chłopacy ledwo co zremisowali z dziewczynami. Po tym jakże wykończającym meczu poszłam w strone szatni. Ale zatrzymała mnie jakaś ręka. Próbowałam się wyrwać ale nic to nie dawało. Teraz dopiero zobaczyłam, że to Zayn.
-Dobra robota- powiedział i uśmiechnął się.
-Dziekuje,ale...- nie dopowiedziałam bo odszedł. Co za bezczelność! Ale jak na niego to duży krok bo ON podziękował MI. Czy to nie jest dziwne?
W sztni ustaliłam że po szkole z Ashli wybierzemy się na zakupy. Miałam tylko fizyke więc nawet dobrze.
Po lekcji czekałam pod samochodem. Zobaczyłam Zayna i Ashli idacych w moją strone.
-No więc niestety mój brat jedzie z nami bo jego auto nie odpala- oj tak słowa te dobiły mnie.
Przez droge cały czas gadałysmy i niektóre piosenki lecące w radi śpiewłysmy. Nie zwracałyśmy uwagi na Zayna który ciągle gapił się w telefon.
<Na miejscu>
-No to ja tutaj sobie poczekam a wy idcie później mnie odwieziesz dobrze?- zapytał.
-O nie, nie, nie potrzebujemy kogoś kto będzie nosił nam torby po zakupach- powiedziała Ashli
-Zgadzam się
I tak znaleźliśmy się w centrum handlowym. Byłysmy już w wielu sklepach. Teraz zmierzamy do HiM'u. Tam postanowiłam powybierać różne rzeczy i poprzymieżać je.
-Hej Ashli dasz mi jakąś sukienke i buty?- zawołalam z przymierzalni. Po chwili ktoś podał mi to
Włożyłam na siebie tą sukienke a buty załozyłam na nogi. Kiedy wyszłam nie było w pobliżu Ashli. Ciekawe gdzie się podziała.
-WOW wygląda świetnie!- powiedział Zayn.
-Ale co?- zapytałam.
-Skienka którom wybrałem dla ciebie- zadowolony usmiechnął się.
-TY mi wybrałeś sukienkę? Nie wieże!-  powiedzialam podkreslając pierwsze słowo.
-Zapytamy Ashli!- zostawił torby i pobiegł do działu ze spodniami. Za kilka sekund przyszedł z Ashli.
-O jojoj jaka sukienka skąd ją masz?- zapytała.
-Jesteś z nim w zmowie?- zapytałam
-Nie no coś ty skąd ja masz- zów zadała to pytanie.
-Jak widzisz ja jej ją wybrałem ale ona nie może uwieżyć!- odpowiedział o ton wyższym głosem.
-Ty ją wybrałeś? Amanda ściagaj bo nie wiadomo co tam może być!- krzyknęła w moją strone i razem wybuchlysmy smiechem.
-Rubcie sobie jaja rubcie!- widać było po nim że jest obrażony na maksa.
Po namysle postanowilam, że jednak kupie tą sukienke chociaż wybrał ją Zayn. Ale bardziej intrygowało mnie to że był MIŁY. Czy to nie jest dziwne?
Wyszlismy ze sklepu w stronę wyjscia ale na moje nieszczęście ktoś silniejszy odemnie opchnął mnie w strone Zayna. I tak oto leżałam na nim. Patrzylismy sobie w oczy. Miał takie boskie czekoladowe tęczuwki. Takie głębokie, tajemnicze. Dzieliły nas milimetry od zetkniącia się naszych ust. Ale w pore sobie przypomniałam jaki byl dla mnie jak bardzo mnie zranił i rani. Wstałam ale od razu padłam obok. O  nie kostke skręciłam.
-Ja nie mogę ustać na nodze chyba kostke skręciłam!- byłam zła zla że tak się stało. I co teraz będę robić.
-Ashli weź torby a ja ją zaniose do auta!- powiedział Zayn. Nie mogłam mu nie pozwolić bo sama ledwo co bym się tam doczolgała. Wziął mnie na ręce a ja w pewien dziwny sposób wtuliłam się w jego ramiona.
Zawiózł mni do hotelu i wziął na ręce by mnie zanieść do pokoju. Przy drzwiach stał Alfred. Bardzo miły mężczyzna.
-A cóż się panience stało że chłopak paninki panią nosi?- zapytał widać zmartwiony.
-Po pierwsze to nie mój chłopak po drógie mówiłam żebyś nie mówił panienka tylko Amanda a po trzecie chyba sobie kostke skręciłam- byłam doś zla za to że Zayna nazwał moim chłopakiem. Przez to sądze że pasujemy do siebie z wyglądu oczywiście.
Znalazłam się na górze w moim pokoju na łózku.
-Zadzwonie po lekaża i odstawie ci auto ok?- zapytał.
-Spoko-Zayn już był w progu- dziękuje ci za to!
-Nie ma za co lecz się!- wyszedł.
Słyszałam przez ściane tylko jak rozmawia z lekarzem i później tylko zawołał "Ja idę za chwile lekarz przyjedzie" i poszedł sobie.
Po kilku minutach do mojego apartamentu wszedl lekarz. Okazało się że mam skręconą kostke i tydzień mam leżeć w łóżku. Nie tak źle przynajmniej nie idę do szkoły.
___________________________________________________________
Tha than !!! Więc ja jestem chora dalej ale mi przechodzi. No i dodalam rozdział o taki. troszkę go spieprzyłam ale no nic nie będę poprawiać bo będzie jeszcze bardziej spieprzony ;)


4 komentarze = nowy rozdział :P

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział II

Przepraszam ale nie dodałam zdjęcia Ashli Oto i one: (razem z opisem)

Ashli Malik
                                            Wiek: 19
                                            Miejsce i kraj urodzenia: Wielka Brytania
                                            Rodzina: brak, adoptowana przez rodzinę Malik
                                            Praca: nie ma, chodzi do szkoły
                                            Wzrost: 176 cm
                                            Charakter: miła, uprzejma, skryta w sobie
                                             Kocha: śpiewać, tańczyć, swojego psa, zabawę
______________________________________________________________________________
[Wielka Brytania, Londyn, szkoła, godzina 7:21]
-No nareszcie myślałam że cie brat porwał- zawołałam i oto zobaczyłam go w własnej osobie.
-U ty myślałaś bić ci brawo czy skakać z radości?- zapytał chamsko.
-Wiesz wystarczyło by mi jak byś zniknął z mojego życia- mam nadzieje że ten palant nie zniszczy dalej tego dnia. 
-Choć nie warto!- zawołała za mną Ashli. 
Pobiegłam za nią ale nie zbyt szybko gdyż sznurówka mi się rozwiązała. Gdy dotarłam do niej po nie wysokich schodach. Szybko zawiązałam sznurówkę. 
-Dobra możemy iść dalej!- radosna i gotowa do działania poszłam za blondynką 
-Co masz teraz?- zapytała mnie. 
-Eee, mam matmę w sali 32. Pokażesz gdzie? 
-Chętnie ja mam biologie ale muszę cie zmartwić mój brat ma też matmę- oj tak te słowa mnie dobiły. Jak ja z nim wytrzymam szczególnie, że jestem nowa i mnie przedstawi nauczyciel i moje osiągnięcia również. "Przynajmniej gorzej nie będzie"- pomyślałam sobie.
Przemierzałyśmy korytarze pełne uczniów. Co było najgorsze? Żadnego przystojniaka totalna pustka. Jak Ashli tu wytrzymuje a no tak ona jest pewnie przeciwieństwem mnie. 
-Dzięki za to mogła byś poczekać tutaj po lekcji bo boje się że się zgubie- zatrzymałam ją chwytając za ramię.
-Nie ma takiej potrzeby poproś Nialla taki farbowany blondyn on ci pomoże bo jest na lekcji- odeszła a ja już nie mogłam uciec stałam już w progu gdy ktoś za mną zawołał.
-Księżniczka ma matematykę ze mną a nie powinnaś raczej siedzieć ze swoim księciem na białym rumaku?- zapytał dobrze mi znany głos. Odwróciłam się w jego stronę mówiąc.
-Jesteś aż tak nierozwinięty że bajki czytasz?- zapytałam i odeszłam. 
Klasa naprawdę wyglądała niesamowicie. Stoły o ile się nie mylę dębowe krzesła obite beżową skórą. Oczywiście tablica kredowa i przyrządy geometryczne. 
Ale to nic w porównaniu ze zgaszoną miną Zayna. Nawet jedna dziewczyna pogratulowała mi że się mu postawiłam. "czy to trochę nie dziwne"- zapytałam sama siebie. 
W ławce obok Zayna zobaczyłam farbowanego blondyna. Czyli to musi być Niall. Siedzi z Zaynem więc też należy do elity. 
-Witam jestem profesor Smith uczę matematyki po twoich wynikach w tamtej szkole i po tym że łączyłaś naukę z pracą modelki sądzę że sobie poradzisz- o tak wiocha na całego po co mówił że jestem modelką. Totalna makabra. Kiedy to powiedział wszystkie osobniki puci męskiej   
 zagwizdały. O matko. 
-O ile mi wiadomo modelki są głupie- to znów ten snob. 
-Radzę ci powtarzać klasę z jakieś 3 razy bo mało wiesz o świecie- odgryzłam mu się. 
Polowa lekcji minęła dobrze zapytał mnie raz i odpowiedziałam dobrze. Ale druga część lekcji była koszmarem. Zayn i Niall gadali cały czas i wynikł z tego tylko kłopot. 
-Panie Malik proszę przestać gadać i siąść z dziewczyną- na te słowa wszystkie zaczęły się ruszać. Tak jakby nie chciały by z nimi siedział. Ale w końcu to zrozumiałe kto by chciał siedzieć z seksistowskim dupkiem? 
-Ale proszę pana nie mam z kim- dobrze że mnie nie zauważył. A może on zrobił to specjalnie?
-Jest przecież Amanda jest wolna- oj tak koniec szczęśliwej matmy. 
-Ale proszę pana!-zawołał.
-Żadnych ale siadaj i będziesz tam siedział do końca miesiąca- o nie to jest chora szkoła. Co się dzieje jak dwóch wrogów się spotyka w jednym pomieszczeniu? Chaos!!!
-Wiesz dzięki właśnie bardziej pogorszyłeś mi dzień- syknęłam w jego stronę. 
-Myślisz że ty tu jesteś ukarana bo siedzisz z największym przystojniakiem to się mylisz ja mam karę bo siedzę z pustą panienką
-Ja jestem pusta niby dlaczego bo co postawiłam się takiemu idiocie jak ty?- zapytałam 
-Wiesz większość dziewczyn- i tu mu przerwałam- boi się ciebie, nie była bym zdziwiona kiedy okazało by się że ciebie w elicie wszyscy się boją. 
-Nie jestem taki!- dlaczego nauczyciel jeszcze nas nie rozsadził? Przecież drzemy się na siebie! 
-Owszem jesteś. Przykład? Kiedy coś proponowałeś sprzeciwił się ktoś tobie?- wiedziałam że odpowie nie. Taki idiota pff.  
-Co nie odpowiesz? Zgasiłam cie? Może przestaniesz się rządzić? Myślisz że jesteś fajny? To się grubo mylisz- odwróciłam głowę w stronę tablicy. O matko nikogo nie było zostaliśmy na przerwie. Teraz przypomniałam sobie jego słowa "bo siedzisz z największym przystojniakiem". I we mnie zawrzało. "Uspokój się nie ma po co się złościć. "Opanuj się Amanda"
-Całkiem fajna samoocena- powiedziałam ironicznie. Wstałam i wyszłam z klasy. Miałam w dupie czy się zgubie przynajmniej minie mnie fizyka. Popatrzyłam na plan. Fizykę miałam mieć w 14. Szłam korytarzem pełnym ludzi wszyscy się na mnie gapili. Co ja takiego zrobiłam? Nie mam zielonego pojęcia. Nagle ktoś mnie zaczepił z tyłu.
-Hej ty jesteś tą sławną modelką?- zapytała ciemna blondynka o jasnej cerze.
-Czy coś się stanie jak powiem tak?- zapytałam na żarty.
-Nie nic czy mogła byś mi złożyć autograf?
-Oczywiście- podała mi białą kartkę a ja na niej złożyłam swój podpis czarnym pisakiem. Miałam nadzieje że to koniec autografów. Ale się przeliczyłam. Odeszłam parę kroków i nagle otoczyli mnie chłopcy. 
-Hej modeleczko złożysz mi autograf w postaci buziaka?- zapytał jeden. 
-A może mi bejbe
-Choć do tatusia!
Nie miałam gdzie uciec otoczyli mnie ze wszystkich stron. W tej części korytarza nie było nikogo. A raczej tak mi się zdawało bo chyba ktoś by mi pomógł. Nagle przez tych chłopaków przebił się brunet. 
-Odpierdolcie się od niej!- wrzasnął.
-Chłopaki nie ma co z elitą!- odeszli. 
-Dziękuje ci bardzo myślałam, że już nikt nie przyjdzie!
-Nie ma za co chcesz ze mną i kolegami zjeść lanch?- zapytał. A to był  dla mnie okazja by poznać całą elitę. 
-Chętnie. Jestem tu nowa i nie wiem gdzie co jest. Mogli by zrobić plan. 
Po moich słowach poszliśmy w kierunku tak mi się wydaje stołówki. Od razu wiedziałam gdzie siedzi elita. Nie po tym, że zobaczyłam Zayna, Ashli czy też Nialla tylko po tym że jeden stół był na balkonie [Jeśli oglądaliście High school musical 1 część to wiecie. Ja oglądałam z kuzynką]
Podążałam za moim wybawcą do stolika. Oczywiście przywitałam się z Ashli i juz miałam powiedzieć kim jestem reszcie odezwał się ten dupek.
-Panna piękna,  zgrabna i powabna- tutaj pokazał na mnie- Harry Liam, Luis i Niall.
-Odezwał się pan najprzystojniejszy w całej szkole- prychnęłam pod nosem.
Czułam na sobie wzrok wszystkich na balkonie. W tym elity. 
-Czy coś mam na twarzy?- zapytałam 
-Nie ale nikt się jeszcze nie stawia Zaynowi- słyszałam to po raz "setny" dzisiaj.
-Amanda i przyznałaś że jestem najseksowniejszy w szkole- z zadowoleniem na twarzy powiedział Zayn.
-Myj sobie uszy bo powiedziałam to z ironią a wiesz że twoja broń może obrócić się przeciwko tobie-tutaj zrobiłam przerwę by popatrzeć na tego dupka. Jakie on ma oczy. Omg.- przyznałeś że jestem piękna, zgrabna i powabna normalnie chłopaków za to całuje w policzek, ale nie mam zamiaru wymiotować później- skończyłam swoją przemowę i wszyscy zaczęli się śmiać. 
A mina tego idioty zrzedła. 
_____________________________________________________________________
Może być taki rozdział? Mam nadzieje że niczego sobie. Ale znów pisze duuuużo o jednym dniu. O M G O,O Jeżeli zauważyliście to Zayn ma 19 lat w opowiadaniu a na prawdę ma 20 tak samo Luis ma 19 a powinien mieć 21 ale to jest dla dobra opowiadania. Jeszcze jedno oni nie są zespołem raczej przyjaciółmi i to będzie takie bez autografów fanek one direction jakby normalne życie tyle ze jest Amanda i ona jest sławna. I jeszcze jedno nawias taki (~) to piszę Amanda czy inny bohater a taki [~] ja czyli Victoria. 
Pozdrawiam paaaaaaa :** <33